Transformacja
W parkach gżegżółki wieczór nakręca
odmarły ciepłym powiewem,
szmery się tlenią zaspane w bielach
i znowu końca się nie wie.
Gdzie byłeś - niebyłe,
jak sen nieobecny
nocą wiosenną wprędce wyjaśnioną;
gdy o północy w alchemii pór roku
jaśmin zapała poświatą wonną -
flet mroku.
Od miast coraz dalej
żerujące ptactwo
zbierają dymiąc mgłami wysypiska;
niebo obłoczne i wiatry furkoczne
czekają liści, dość mroźnych mając
drzew wystań.
I wszystko lata na łeb na szyję -
byt cudnie rozkojarzony
zaprzecza śmierci, że sama żyje,
bo myśli, więc jest, wciąż o nim.
---
https://www.youtube.com/watch?v=fahr069-fzE
&feature=youtu.be
Komentarze (17)
Bardzo się podoba!
Widać, że Autor(ka) pisze nie od wczoraj ;)
Pozdrawiam :)
Świetny!