Trasa przez sen
Wsiedliśmy kiedyś do pociągu starego. Do pociągu towarowego, który jechał do świata nam nieznanego. Jechaliśmy przez pola, stepy, lasy. Mijaliśmy jeziora, rzeki. Nie znaliśmy trasy. Ciągnął nas węgiel i oddech spalin. W stali zahartowaliśmy słowa. Deszcz rozżarzonego słońca na ustach nam się palił. Przy rozwidleniach dróg w oczy spojrzał nam sam Bóg- zapytał mnie czy gdybym mógł to czy zatrzymałbym tu czas i nie budził się ze snu... Zamknąłem oczy i znów pociąg ujrzałem. Jechałem dalej, w drogę zapatrzony, jak słońce na zmierzch, kiedy dzień ma zakończyć się. Zostawiłem majątek, którego nie miałem. Zostawiłem dziewczynę, której nie miałem. Jadę dalej, jadę ciągle, jadę aż zejdzie do mnie Bóg i zapyta mnie dziś znów... Nie! Nie budź mnie ze snu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.