Trzy prośby jesienne
Poranne prośby na podjeździe się
zebrały.
Do garażu, barwą liści, same weszły.
Jak stąd wygarnąć taki tłumek
zasiedziały?
Skoro już przyszły nie poproszę, by
odeszły.
Jest ich tak dużo, ale wszystkie bardzo
miłe -
jak Słońce wyletniałe późnym wrześniem.
Pierwsza szeptana - przytul mocno, mój
kochany.
I wciąż powtarza swoje: jeszcze, jeszcze,
jeszcze.
Druga, nieśmiała, spąsowiała i niepewna
-
zaplątana, jak pajęcza sieć wśród liści
-
prosi o ciszę i o zgodę by nie mówić.
Mam milczenie wraz z bliskością w jednej
kiści.
Trzecia, już śmielsza. Tej zależy na
uśmiechach,
lecz niezwyczajnych - nienachalnych, w
cieple spojrzeń.
Nie muszę ćwiczyć ich przed lustrem, by to
umieć,
gdy przytulona, tak bezbronna, milczysz do
mnie.
Komentarze (7)
Niewątpliwie jesień pojawia się
Podoba się ta mowa milczeniem. Pozdrawiam :)
Jest coś takiego w tym wierszu, nie wiem co, że bardzo
mi się podoba.
Chyba to milczenie :)
Pozdrawiam :)
Bardzo piękny wiersz
+ Pozdrawiam
człowiek ma potrzeby których nie nazwie są ukryte w
słowie wolność i w rodzinie z szczęściem
Re: Shizuma
Porady udzieliłem pod Twoim zacnym wierszem.
A ponieważ moje serce jest zajęte kolorem brązu - i w
tym przypadku, jest mało pożądane, to jednak rada,
moze okazać sie pomocna -
choćby przez to, że uśmiechnie.
Przyjazny uscisk przesyłam.
Ja też chcę przytulenia.