***
Wiesz... kiedy patrzę teraz na Ciebie
Widzę błyszczącą gwiazdę na niebie
I mimowolnie przymykam oczy
Bo olśniewasz jak zorza północy
Piękno Twych włosów złotem prószone
Chciałbym obsadzić na nich koronę
Lecz żadna nie jest na tyle zdobna
By była skroń wieńczyć Twoją godna
W oczu Twoich bezkresnej głębinie
Nieroztropny kochanek wnet zginie
Gdy tylko zechce spojrzeć głęboko
W to lazurowopłonące oko
Twoja skóra w bieli prześciga śnieg
A gładka jest niczym jeziora brzeg
Gdy jego tafli głęboko nocą
Rybackich łodzi sieci nie mącą
Na nosku Twoim niesforne piegi
Kwitną niewinnie jak przebiśniegi
Na cery srebrze ledwie widoczne
Nie każde oko może je dostrzec
Czerwień Twych ust jak wulkanu lawa
Której dotyk gorączką napawa
Aż pomyślałem sobie niechcący
Że smak Twych ust jest równie płonący
Zawsze gdy wtulam głowę w poduszkę
Marzę by być choć Twoim podnóżkiem
Chociaż robakiem, Twym wiernym sługą
Móc służyć Tobie długo i długo
***
Wiesz... kiedy teraz na Ciebie patrzę
Widzę aktorkę w świata teatrze
Więc okaż mi swoją dobrą wolę
I wyjaśnij mi, proszę, jaką grasz rolę
Komentarze (1)
piekny wiersz ^^