Ufność
czujesz ją za plecami
jak narasta kłębi się
wzbiera w sobie
już cię prawie dotyka
już muska ramionami
ociera się swą głębią
już myśli dosięga
nie odwracaj wzroku
już wiesz już czujesz
zaraz skoczy
( a tak jej ufałeś )
pochwyci cię wchłonie
pochyl się zrób unik
może się uratujesz
nie masz gdzie uciekać
tu stół tam ściana
jeszcze krzesło drogę zasłania
z głową w ramiona wtuloną
czekasz nieuniknionego
hałas za plecami
wyrywa cię z mrzonki
to ona pośliznąwszy się
leży na podłodze całunem
unosi się obalała i czmycha
cisza drzwiami trzaskając
z sufitu spływa ruchem płynnym
płatek białej farby
na podłodze rozbijając się
na drobniejsze płatki
i cisza znów nastaje nowa
delikatna łagodna tuląca
nie ufaj jednak ciszy
Komentarze (7)
Bardzo ciekawie poprowadzone myśli.
wizja cisza lęk i w tym cały sęk-ładnie piszesz ...
podoba mi się Twój wiersz...byle tak
dalej...pozdrawiam
fajna wizja cisza może być gorzej gdy milczenie Podoba
mi się:)
cisza, która trwa bywa męcząca. pozdrawiam ciepło :)
czyli takie z cicha pękł?
Cisza może być zdradliwa i podstępna jak jeż w moim
jednym z ostatnich wierszu...