Ukojenie
Za oknem wiatr marsowy
porywa korony w tany.
Ptaki, zalotami utrudzone,
w listowiach szukają
bezpiecznej przystani.
Unoszą się i opadają.
jak statek na fali
co wypatruje portu
nad spienionymi grzywami.
Domykam okno.
Otwiera się cisza błogosławiona,
jak wtedy,
gdy zmęczony, zasypiałem
wtulony w matczyne ramiona.
autor
ireneo
Dodano: 2018-06-29 16:13:31
Ten wiersz przeczytano 1010 razy
Oddanych głosów: 17
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
A matka Twoją przystanią,
Jej słów wiatry nie przekłamią.
Pozdrawiam Irku, jedyna przystań która przyjmie
wszystkich rozbitków.
Taka cisza to coś pięknego :) Pozdrawiam serdecznie
+++