ulężałka
wczoraj znowu robiłam porządki
i utknęłam przy koszu na śmieci,
cmentarzysku nieżywych papierów
martwych kartek, męczydeł kalekich
bez pomników, tytułów, pogardy
nibyręce rozdarte czy nogi
krzywe usta i oczy zastygłe,
podobizny poetów, odwłoki
tak najęłam się sama do roli
karawanu i płaczki, co szlocha
czy ten sen mi się śnić nie przestanie,
znienawidził je ktoś, albo kochał?
ślepe myśli poczęte bez grzechu
grafomańskie nonsensy bez klepek
mam pytanie na świstku ostatnim,
czemu kosz nie nazywa się grzebień?
Komentarze (8)
Bardzo oryginalnie przedstawione proste
sprawy....podoba mi się.:)
Przypomniała mi się historyjka o pewnym
przedstawicielu niezwykle skąpego narodu, który płakał
(bo wydatek) że musi nowy grzebień kupić, jako że w
jego [grzebieniu} wyłamał się ząb. Na uwagę, że
przecież bez jednego zęba można jeszcze się uczesać
odpowiedział szlochając - " Tak, ale to by ostatni
ząb". Do Twego kosza życzę nowego, "zdrowego"
grzebienia...
kosz umysłu i nagromadzone śmieci, bardzo refleksyjny
wiersz.brawo.
Czegóż to w koszu znaleźć nie można! Pozdrawiam!
Twoja dbałość o słowa jest niepowtarzalna i
niesamowita.
Dla mnie Twoje wiersze Alu, są jak najcenniejsze
skarby, pieczołowicie i starannie przechowywane i to
wszystkie od wielu, wielu lat.
Serdeczności :)
smutny, z elementami komizmu:) jeśli ktoś wyrzucił
Twoje wiersze do śmietnika, niech się sam szykuje do
/grzebienia/, osobiście doprowadzę na cmentarz;
świetny wiersz
zaskakujące spojrzenie na zwykły kosz ,podarte papiery
odgrywają główną rolę i to z jakim podtekstem! bardzo
mi się podoba
Kosz jak żarłok pożera niedokończone myśli :)