Umieram...!
Umieram!
Wolności brakuje, świecie
niesprawiedliwy
Miłości zdradliwa, Mroczny Księżycu.
Księciu ciemności, na swym wierzchowcu.
Twe oczy w kolorze wzgórz Irlandii
I jej przeklęte włosy;
Rude jak ogień beltaine...
Ciepło bijące wprost z twojej piersi.
I chłód, zmrażający wszelką radość.
Ideale, zwróć ku mnie swe oczy,
swe ręce, swe serce.
Rozkaż. A zamilknę.
Rozkaż. A dopełnię
Naszej miłości, tak uparcie skrywanej.
Pocałunkiem. Gorącym.
Jej nienawiść, me łzy.
Twoj brak zrozumienia.
Twe spojrzenie jak lodowe ostrza
Przeszywające moje ciało na wskroś.
I kolejne marzenia.
Że będzie tak jak było
Wolność i miłość. I doskonałość.
I znów księżyc, i pełnia...
I strumyk, wijący się wśród
Zielonych kęp trawy.
Śmiech, radość i łzy wzruszenia.
Że można być tak szczęśliwym...
Komentarze (1)
Ciekawy w treści , acz skomplikowany i zawiły- tak jak
losy wiekszośći ludzi. Jak historie miłości tych
skrywanych i tych niechcianych Przyjemna lektura,
osobliwe wyznania kobiety.