Urodziny
jest taki dzień w roku,
dzień zwykły lecz nie do końca
dzień gdy w moim oku
zabłysł pierwszy promień słońca..
gdy wszystko było nowe,
pachnące, nieznane..
miałam tę wygodę
niemego przyglądania się –
pędzącemu gdzieś światu,
śpieszącym się ludziom..,
tylko dzieci biegały bez celu...
patrzyłam na to,
aż ze zdziwienia słów mi zabrakło..
dziś znów to widzę
ten wokół mnie zamęt..
i znów nic nie mówię
nie z powodu braku słów..,
po prostu nie umiem..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.