Uroki spiekoty
W te dni rozzłacane słońcem,
drażni etyczność spódniczek,
a uda, powabem kuszące,
niewolą tęskne źrenice.
I gdy z kolejnym Celsjuszem
istoty marne a wietrzne,
zrzucają kolejny ciuszek
myśli się robią niegrzeczne.
Rozmarzony i zroszony,
by ratować grzeszną duszę,
pędzę na skróty do żony,
pomny feerii dawnych wzruszeń.
autor
ireneo
Dodano: 2018-08-06 12:49:19
Ten wiersz przeczytano 1419 razy
Oddanych głosów: 28
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (25)
Dobrze że do zony a nie za barwnym skapym bikini :)
Pozdrawiam z usmiechem :)
uciekać, tudzież oczy zamykać :)
prawie goło, a tu nie Afryka... hej!
Domowe obiadku mniam mniam
Pozdrawiam
Podoba się wiersz, przeczytałam z lekkim uśmiechem.
Pozdrawiam :)
Nawet spiekota urok ma,
gdy wasza miłość nadal trwa.
Fajny wiersz. Pozdrawiam. Miłego tygodnia :)
:)) Chwali się peelowi ten pęd do żony. Miłego
poniedziałku.
Całe szczęście, że peel mimo pokus nadal wierny
żonie:)
Serdeczności ślę:)
Podobno w domu najlepiej smakuje.
Pozdrawiam:)
Jak jest upał to facet musi być napalony, a gdy jest
żonaty to pędzi do żony... pozdrawiam :)
oj tak, gorąco na zewnątrz, gorąco w środku