Urwani z czata
Dzień był jak inne,
słońce niewinne.
Za oknem chmurka
na stole bułka.
Ona w Warszawie
siedziała przy kawie.
W mieście Kopernika
on jadł piernika.
Wybiła godzina ,
chyba siedemnasta.
Pocztę miał sprawdzić,
lecz wszedł na czata
Znudzony tandetą
chciał zamknąć czat
ale wtedy napisała:
„skąd? I Ile lat?”.
Ledwo spostrzegli,
a noc ich zastała.
Rozmowa o dziwo
nadal się trzymała.
Razem postanowili,
że jutro poklikają,
bo oczy z braku snu
już się zamykają.
I tak codziennie,
przez prawie dwa lata.
Rozmawiając ze sobą,
nie widzieli świata.
Świat wirtualny,
mimo, że ciekawy.
Zamienili w realny,
choćby dla zabawy.
Nie mogli sobie
obiecać zbyt wiele,
ale fakt jest pewny
dziś to przyjaciele.
Komentarze (8)
taki prosty a tak dużo mówi.. + :)
Przyjażń, jest czymś bardzo pięknym...internetowa
również.
ps. dodaję ponownie komentarz po usunięciu
poprzedniego przez "moderatora".
jak sie czyta twój wiersz to różnymi ścieżkami
zdobywa się szczyty przyjaźni brawo zostawiam swój
głos
kolejny dowód na to że z wirtulandii można wyjść do
realu - pod warunkiem że obie strony tego chcą...
sprawnie przedstawiona myśl w tym temacie.
Już niejedna osoba przekonała się o wadach i zaletach
wirtualnego świata.Niby głupie miejsce i sposób,a tak
poznaje się wiele (obecnych już) małżeństw czy właśnie
przyjaciół.
Super opisane życie ludzi internetu. Wiersz jest lekki
i wesoły. Ciekawa historia..brawo
bardzo fajny wiersz optymistyczny i wesoły i masz
zupełną rację iż czasami na czacie jest tandetnie
tj.pisze się ale można poznac kilku ciekawych ludzi a
może i przyjaciela tak jak w Twoim przypadku:)
Taka przyjaźń może być trwała, ale nie zawsze tak
jest... Radośnie opisałeś tę historię. +