W uścisku współuzależnienia
Znowu mi grunt pod nogami siada.
Nadzieja milknie, nie odpowiada.
Bezsens istnienia stanął otworem
nad moją postacią, jak nad ugorem
i nawet wiosna siłą rytmiki
nie umie poskładać puzzli psychiki.
Jak wrak na dnie współuzależnienia,
zatonał optymizm z braku zrozumienia.
Zostały tylko pesymizmu smugi,
ktore się ciągną jak labirynt długi
po korytarzu beznadziei wnętrza,
rozrywając bólem odłamki serca.
Nie ma powrotu na żyzny grunt
gdzie echo nadziei wykrzyczy bunt,
gdzie bezsens istnienia wiosna obudzi
i wróci w szczęśliwe ramiona ludzi.
Już jako wieczna pesymistka
w wierzbowych łez zawisnę listkach
i nie zbuduję złudnej wiary
na fundamencie starym.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.