Ustka ...
...piosenka z natury dramatyczna o miłości niewakacyjnej.
Taka jest pustka wokół -
niechciany święty spokój,
jak trankwilizer
zażyty po red bullu.
A serce mi kołacze,
że chyba się rozpłaczę,
jak dobre dziewczę,
co się kochało w żulu...
z bólu.
Z bólu mi łzy po twarzy -
lecą, jak na witrażu
ołów ocieka
zatopiony w szkle pstrokatym.
Jeszcze nie umiem przyznać -
pewnie tak ma mężczyzna -
że nawet najczerwiensze
kiedyś więdną kwiaty...
a ty?
A ty już tak daleka,
dalej niż gram od deka.
Moje uczucia już nie ważą tobie wcale.
W twoich już oczach pustka,
a dla mnie szloch i chustka.
I, jak z początku wątku -
przypomnę dla porządku -
jedynie pozostała pustka.
Puuuustka.
Puuuustka
Uuuuuuuu stka, ach ta Ustka.
Proponuję nowy rodzaj nastroju wiersza - melancholia ironiczna.
Komentarze (21)
:)
Super :-)))
Ewo. Opatentuje :-)))
Krzemanko.
Jestem absolutnym wrogiem powtórzeń.
Tu słowo 'już" jest elementem podkreślającym dynamikę
stanu relacji.
Ale dziękuję za uważne czytanie.
Podoba mi się ten melancholijny tekst, pasuje do
pogody za oknem.
Co myślisz Goldenretriwerze o pozbyciu się powtórzeń
"już" z trzeciej strofy?
Uciekła kreseczka z "najczerwieńsze". Miłego
wieczoru:)
:-)))))))))))))))
Ironiczna melancholia z melodyjnym dżwiękiem
a-uuuuuuuu w tle - moim skromnym zdaniem - musisz, a
przynajmniej powinieneś to opatentować ;))
Śpiewnego wieczoru, Goldenie :-))