Walka trwa
Wiersz o moim życiu skierowany głównie do mężczyzn
Rozpoczęła się wielka bitwa, od groma pyłu
uniosło się w powietrze.
Wojownik ponownie staną do bitwy.
Nie wygrasz usłyszał, znów zawiodłeś, nie
dasz rady jesteś beznadziejny.
Na ciele wojownika było widać wiele blizn i
trud walki malował się na jego twarzy,
przez chwile uwierzył w kłamstwo.
Zawierucha bitwy trwała, a on opuścił
gardę.
Nagle bat ze świstem przeciął powietrze,
uderzając odsłoniętego wojownika prosto w
serce.
Mimo impetu i siły, z jaka został zadany
cios, nie ugiął się, nie upadł w końcu był
wojownikiem.
Jednak jedna myśl nie dawała mu spokoju.
Jeśli ma racje, rzeczywiście znów
zdradziłem mojego ojca, naprawdę nic mi się
nie chce, najchętniej uciekłbym w krzaki i
przykrył się liśćmi.
Jestem beznadziejny, ta myśl wstrząsnęła
nim bardziej niż uderzenie, które trafiło w
jego serce.
Może właśnie to trafienie było tym, co
przeszyło jego wnętrze?
Miecz wyśliznął mu się z rąk, spadając w
piasek w zbijając kusz i pył w
powietrze.
Jego tarcza upadła wraz z bronią, z
wzburzając piach, gęsta mgła rozwiała się
po polu walki, upadł na jedno kolano.
Przegrałem pomyślał ta myśl wstrząsnęła nim
bardziej niż wszystkie rany, które
odniósł.
- Rozglądnij się wokół nie jesteś sam.
Wybrzmiał głos.
Spojrzał dookoła, zobaczył braci, którzy
stali przy nim osłaniając go tarczami w
równym szyku, w chwili upadku.
- Bitwa wciąż trwa.
Znów ten sam głos.
Teraz zobaczył jakby dokładniej, synów
światłości walczących z synami
ciemności.
- Jesteś synem światłości.
Po raz trzeci usłyszał ten sam głos.
Oddychał ciężko jego rany i trud bitwy
dawały siwe znaki.
Wciąż przyklękając na jednym kolanie z
trudem złapał miecz i tarcze.
Zagryzł wargi z bólu, w jego sercu mieszała
się złość z dumą.
Złość ze względu tego, iż jest tylko
prochem i pyłem.
Dumą tego, że dostał łaskę wiary.
Ojcze!
To wstyd przyznać, że powtórnie upadłem, to
wstyd, że bez ciebie nie mam szans, by
wygrać, to wstyd przyznać!
Z powodu mojej dumy, mojego honoru, mojej
pychy.
Jestem wojownikiem!
Powoli zaczął się podnosić, gdyż w końcu
zakrzyknął
Walka trwa!
Krzyk jego przeciął powietrze niczym
strzała, jak huragan przeleciał po polu
bitwy, wlewając w serca jego braci dumę i
inspiracje, a w serca przeciwników
strach.
Jestem synem światłości, jestem
wojownikiem!
Wojowanie to mój fach, gdyż wstaje
ponownie, ponieważ bitwa wciąż trwa.
Komentarze (14)
Ładnie napisane:)
Podobało mi się. Witam wśród synów i córek światłości,
znajdziesz ich tu wielu. :)
Dziękuję bardzo miło się czyta tak pozytywne opinie.
Aż chce się tworzyć
Ciekawe!... - cedzę przez żeby, zeby nie pochwalić. -
a naprawdę - nakręcało mnie z kazdym wersetem.
Pozdrawiam:) - niezły tekst.
Piękna refleksja a mężczyźni zawsze będą wojownikami.
Pozdrawiam :)
Przepięknie z wiarą napisane, a gdzieś zawsze walka
trwa.
Bitwa trwa. Bitewny wiersz
Serdecznie pozdrawiam :)
Wojowanie to mój fach, gdyż wstaje ponownie, ponieważ
bitwa wciąż trwa.
Dziękuję za głosy. Wiem że jeszcze muszę nad
ortografią poćwiczyć. Skąd rana to rana zyciowa bardzo
głęboka. Może kiedyś o niej też napiszę jutro dodam
kolejny wiersz.
Za przekaz, nie za ortografię...:)
bitwa wygrana tylko skąd ta rana?
Aja jaj - zobaczył i zbladł...
nie miał jaj.
Pozdrawiam serdecznie
Ten plus ode mnie- zasłużony!
odwieczna walka dobra ze złem:synów światłości z
ciemnością.
Jestem synem światłości, jestem wojownikiem!
super