Wartownik
Stał raz na warcie żołnierz gdzieś u bram
Doniecka.
Karabin, hełm na głowie, manierka przy
pasie.
Zwykły tutejszy człowiek, tu mieszkał od
dziecka.
Takich samych tysiące na całym Donbasie
Plecak ciążył ogromnie. Bolały go plecy.
Oczy piekły wpatrzone w szeroki
gościniec,
a umysł zaprzątały od dawna dwie rzeczy.
Czy ja jestem Rosjanin, czy ja
Ukrainiec?
Dwie ojczyzny miał, Sojuz oraz Ukrainę.
Żył i w jednej i w drugiej jednakowo
długo.
Dla każdej go uczyli pracować i ginąć,
i kochać mu kazali i jedną i drugą.
Czuł się tu bardzo dziwnie młody sołdat
Wania
Grzejąc ręce w promieniach wschodzącego
słońca,
Bo nie znał odpowiedzi na proste
pytanie.
Kto tutaj jest agresor, a kto jest
obrońca?
Teraz wartę tu trzyma, po co – nie
wiadomo
Po czorta ma tu siedzieć, po czorta ta
straż.
Chciałby rzucić to wszystko i uciec do
domu.
I nie chce się dowiedzieć czy Krym nasz czy
wasz.
A przecież śpiewał kiedyś Bułat
Okudżawa,
póki czucia i prochu Miłościwy Panie,
do ziemi co się kręci mamy równe prawa.
Niech każdy ma po trochu. My wszyscy
Słowianie
Komentarze (9)
Bardzo dobry tekst.Pozdrawiam
Świetny tekst,a Okudżawę bardzo lubię,no i końcówka
bardzo celna i na czasie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Każdy ma swoją wartę.
Pozdrawiam serdecznie.
A może stojąc na warcie nuci po cichu:
,,Daj, każdemu po trochu
i mnie w opiece swej miej!,,
Dobranoc.
Temat aktualny. Pomysłowo wplecione słowa Okudżawy.
Gratuluję i pozdrawiam.
Ciekawa opowieść. Miło było przeczytać. Pozdrawiam:)
Fajny tzn lepiej niż dobry.
Wszyscy czegoś chcemy, ale życie to tylko życie.
Mi sie bardzo podoba pozdrawiam :)