Wątpliwości małości
Ja nie myślę, tylko tak sobie piszę,
bo jak zacznę, to się jeszcze wyda,
że ja nie mam myśli, jestem od wewnątrz
pusta.
Wtedy będzie wstyd, policzek zaczerwini się
i nikt nie wybaczy mi, że tak samolubnie
wygłupiłam się.
Więc w sumie może lepiej nie pisać,
poddać się i z falą oddychać,
biec z nimi do autobusu każdego ranka,
przewracać papierzyska zza okienka
i zaglądać do żółtego garnka?
Może lepiej jest przechodzić obok
niebieskiej hortensji
i nie śpiewać o jej bławatnej rtęci?
Może lepiej zapomnieć chmur wstęgi,
nie gonić motyla wygladającego jak siostra
tęczy?
Może lepiej osunąć się w zatężonej szarości
dni zwiędniętych?
Ja nie myślę, tylko tak sobie piszę,
bo jak zacznę to się jeszcze zniszczę,
ukrzyżuję siebe Waszym światem,
który dawno nie jest już moim bratem,
stał się raczej ciężkim batem,
który nad głową bezbronnych łoskot
dźwiga.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.