wciąż czekam
...wyciągnąłeś dłoń...
Panie stałeś się moim natchnieniem,
które powróciło w chwili zwątpienia,
że jeszcze zdołam coś stworzyć dla
ludzkiego istnienia.
Że będę w stanie podnieść się z ziemi,
otrzepać z kurzu kłamstw i poniżenia.
Dałeś mi siłę by znowu oddychać,
by głośno wyrażać swe sądy.
Nie bać się słów złośliwców zaślepionych
zazdrością.
Wskazałeś mi drogę przez mroki
cierpienia.
Stałeś się iskrą przewodnią by doprowadzić
mnie do zwycięstwa...nad tłumem
nierozumnych,co kamieniują słowami za
niebycie z ich plemienia...
Doznając Twej łaski ukazałam łaskę
niemądrym,co katują za to...że nie są ową
ofiarą?!
...lecz z ust Twych nie padły żadne słowa...
Komentarze (1)
modlitwa .....a jakze inna jej głębia sięga dalej jak
myśl docierająca,a słowa dotykają...bardzo sugestywny
i dojrzały wiersz....