Wdech i wydech
Fotel nigdy nie był tak wygodny.
Otuliły mnie delikatne kłęby pary,
herbata była jeszcze za gorąca.
Złota łuna spływała z nocnej lampki
zawisła na mych powiekach,
jako ciężar głębokiej zadumy.
W tamtej chwili nie istniałem,
nie chciałem istnieć.
Krótkim wdechem skradłem tlen.
Wiem, inni mogli wykorzystać go lepiej.
Nic nieznaczący wdech,
istoty błądzącej w niebycie.
I wydech.
Oddany w milczeniu,
oddany w niemym zachwycie.
autor
Nepomucen
Dodano: 2017-10-09 21:41:19
Ten wiersz przeczytano 499 razy
Oddanych głosów: 5
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
W tajemnicy wersów nie zdołam odgadnąć, czy zabranie
powietrza po oddech - to przewinienie?
W obrazie tej chwili jest zajęty fotel, później
pusty... tylko jeszcze myśli nad poręczą, równie
same...
Wiesz, smutno mi, że przy takim wierszu tak mało
"odezwań".
Pozdrowienia.
jestem na Tak
Wiersz przeczytałem na jednym z wdechu:)
świadomość istnienia w chwili powiedzmy nawet
szczęście bo świadomość istnienia pośrednio szczęściem
samym w sobie jest
taka chwila tylko dla siebie: ciepło, wygodnie,
przytulnie