Weselicho Jasia (pierdoły) oraz...
Weselicho Jasia - jest jedynie rozwinięciem "Bajki o Jasiu (na wesoło) " autora o nicku: wróbel ;))) W CZĘŚCI DALSZEJ: POLEMIKA, ALE JUŻ CAŁKIEM NA POWAŻNIE.
Wesele było całkiem w porządku,
chociaż w nieznanym bliżej obrządku.
Bo nim dwunasta w nocy wybiła,
to panna młoda - już się puściła.
Wyczuła, kiedy Jasio pierdoła,
kręcił się w kółko, a więc dokoła,
i wtedy z cieciem, co stał na bramie,
zrobiła na złość - nie tylko mamie.
Potem, gdy Jasio poszedł na stroną,
wzięła od ciecia - drobną mamonę.
Jasio - gdy wrócił - już z tamtej
strony,
nie znalazł nigdzie Kasi - swej żony...
Chodził i zglądał, jak pies do jatki,
ale odnalazł tylko jej gatki.
Pomyślał Jasio, zwany pierdołą,
jak mam jej majty - musi być z gołą.
Na dworze zimno i zawierucha,
wietrzysko wieje, pod kiecki dmucha.
A jak tak, dmuchnie pod kieckę Kasi...
To ją zbój jaki wnet wykotłasi.
Najpierw tak chodził, później się
błąkał,
aż wreszcie z nerwów puścił se bąka,
i do orkiestry z pytaniem bieży...
- Solista odrzekł, - że jest w
Chodzieży.
- Jak to w Chodzieży, jak tu - Opole?
Ożeż ty w morde! O ja chromole!
- Ciskał się Jasio - pierdołą zwany,
w gajerze w Tesco obstalowanym.
W tym czasie Kaśka, w drewnianej dzieży,
moczyła zadek - już bez odzieży.
Bowiem sposobem, albo przypadkiem,
popadła w konflikt z solistą Tadkiem.
Tadek był wariat i pies na baby,
jak już zobaczył, nie było rady.
Łapał w połowie, wynosił w krzaki,
prawdopodobnie dla niepoznaki.
Chociaż z ambony, mówił - wielebny,
że taki rozgłos jest niepotrzebny.
Lepiej po cichu sprawę załatwić ,
by później nad nią - już się nie
pastwić.
Jak już się pastwić, to gdzieś w
listowiu,
no i najlepiej, gdy księżyc w nowiu.
Gawiedź słuchała tego kazania,
razem z kościelnym - nic do dodania.
Nim się po sumie tłuszcza rozeszła,
wzięła Tadkowa nagle nadeszła,
i mówi głosem, beczącej kozy,
- patrzajta ludzie - w ręku mam łozy!
I niemi Kaśce, tak dupsko strzepie,
zejdźta mie z drogi - tak będzie lepiej.
- Gdy usłyszała Kaśka, ten rumor,
straciła nieco, swój dobry humor.
I powiedziała do swej pierdoły,
- Jasiu, kochany - to są mądzioły.
Idziem do chaty, pókim są całe.
- Ruszaj się ćwoku, bo walne w pałe.
Gdy byli w chacie, już na klepisku,
Kaśka dostała zaraz po pysku.
Kiedy spytała - za co... pierdoło?
- on tylko blachę walnął jej w czoło.
Z kieszeni wyjął majty kaśkowe
i taką walnął krótką przemowe.
- Widzisz te nachy, ty bałamutna,
dostałaś za to, żeś jest rozrzutna.
Przecie w chałupie się nie przelewa,
więc się bielizny tak nie olewa.
Jeśli za luźne, te, twoje gatki,
ciaśniejsze pożycz - od własnej matki.
Kaśkę krew nagła, chyba zalała,
bo pół godziny jeszcze wrzeszczała,
że matka, gdyby nosiła gatki,
to by nie miała, z nią - Kaśką, wpadki.
NIEDZIELA (11:48)
Jaś, gdy usłyszał to tłumaczenie,
zaraz się walnął obuchem w ciemię...
Gdy zawył z bólu, jak ranne zwierze,
Kaśka z ironią plotła pacierze.
Coś - by go nagła wzięła cholera,
i jakieś klątwy, jak - do cerbera,
co to pilnował mrocznych czeluści....
Co chętnie wpuści... acz - nie wypuści.
"Prędko, prędko baśń się baje..."
Nagle! Nowy problem staje!
Bowiem dama - z urodzenia,
chce - mnie - wtrącić do więzienia...
Na stół kładąc argumenty...
- Brak poezji! Tylko - męty!
Każąc - jeszcze na dokładkę,
kpiarską, zetrzeć z ust, pomadkę.
Zgodzić na to się nie mogę,
zmyć makijaż...? włożyć togę...?
A to niby z jakiej racji...?
- Pomysł przyszedł przy kolacji...?
Czy też może - przy śniadaniu...?
Przy obiedzie...? drugim daniu...?
tracę całkiem rozeznanie,
powiem tylko - mocium panie...
Bo uważam, moja droga,
przesadziłaś z tym - laboga...!
Poezyji ciągle szukasz...
do drzwi Muz z uporem pukasz...
Nakazując punkt widzenia.
Co zwykł być - gdzie punkt siedzenia.
Czyżbyś o tym zapomniała...
- już nie jesteś - "taka mala".
A - dojrzała wręcz poetka...
ale to - jak mówią - betka.
Idzie mi o tolerancję,
nie o jakąś elegancję...
kurtuazję wydumaną,
która zwykle staje ścianą,
taką - pełną zakłamania...
taką - nie do sforsowania...
Umysł - miejmy więc otwarty,
- nie, to wcale nie są żarty...
średniowieczne porzuć Delfy...
bo chichoczą się już... elfy.
excudit
lonsdaleit
15:000 Sobota, 25 czerwca 2011 - ...
Komentarze (19)
Dowcipnie i wesoło opisane to weselisko, pozdrawiam.
I ja tam byłam
miód i wino piłam
z cieciem się bawiłam!
Jak wytrzeźwieję, ploteczki rozsieję
a będzie się działo...
Jasiek (pierdoła) prosił bym napisała
on troszkę chory
zapraszam jutro przed monitory hehe
Jestem pod wrażeniem,jak szybko potrafisz coś tak
dowcipnego napisać,niezwykła zdolność i
dowcip.Pozdrawiam...oczywiście przebiłeś...
bardzo dosłowny pierdoła, szczególnie w
przedostatniej, obrazowej zwrotce :)) dobrana para, on
puszcza bąki, ona - się; weekendowo-rozrywkowo
napisałeś, tak też pozdrawiam:)