wichura
Przestało wiać. Burza ucichła. To była
prawdziwa nawałnica. Potężne grzmoty, grube
postronki błyskawic i ściana wody, przez
którą nie można było przebić się
wzrokiem.
Jeszcze drżąca, położyła się wreszcie do
łożka. Mieszkala sama i bała się burzy.
Chore serce domagało się leku.
Po dwóch godzinach niespokojnego snu
została wytrącona z oparów lęku sygnałem
wozu strażackiego. Ucichł dopiero, gdy
samochód stanął tuż przy klatce schodowej.
Wyszła na balkon. Zaniepokoiły ją migające
światła, pokrzykiwania strażaków i ich
nerwowa krzątanina.
Po chwili z dołu dobiegł nowy odgłos. To
chyba nie pompa? Co to może być? -
zastanawiała się strwożona.
Wkrótce się wyjaśniło. Dwaj mężczyźni z
trudem odciągali na bok konar drzewa. Potem
rozległ się dźwięk piły spalinowej tnącej
drewno. Potem przerwa, drugi konar - i
następne. W świetle migajacych latarek
zobaczyła zwalone potężne drzewo.
- Ktoś tam leży! - usłyszała podminowany
głos któregoś z gapiow, stojących pod
blokiem. Ich też wystraszył przyjazd wozu
strażackiego.
Zamarła. Z napięciem obserwowała strażaków,
którzy nie ustawali w pracy.
Dopiero po półgodzinie zobaczyla w świetle
latarek nosze. Mężczyźli biegli z nimi w
stronę samochodu.
- To tylko ćwiczenia - orzekł sąsiad,
stojacy na sasiednim balkonie.
Wcześniej nie zdawała sobie sprawy, że
ktoś jest tuż obok. Pokiwała niepewnie
głową. W ciemnościach nie było tego
widać.
. - Czy to prawda? Oby tak było! -
pomyślała z nadzieją.
Po pólgodzinie, która dłużyła się tak,
jakby minęły cale wieki, strażacy odjechali
na sygnale.
Wypiła szklankę gorącej herbaty i położyła
się na kanapie. Przed oczami kobiety
przewijał się obraz ojca, przywalonego
spadającym drzewem. Był strażakiem. Zginął,
gdy miala pięć lat.
Komentarze (20)
Świetny, obrazowy tekst!
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo dziękuję Wszystkim za wizyty i odniesienie się
do treści.
Pozdrawiam ciepło.
Takie wiersze bolą i to bardzo, pozdrawiam;)
Dobra emocjonalna proza. Takie burze pozostawiały po
sobie ślady. Pozdrawiam serdecznie.
Za przedmówcami.
Smutny, prawdziwy tekst z dozą napięcia.
Twoja proza jest ok, a tekst, z podobaniem
przeczytałem.
Trzymaj się! Pozdrowienia
Smutny i przejmujący tekst.
Pozdrawiam serdecznie :)
Staraj się nie powtarzać tych samych zwrotów.
Potem rozległ się dźwięk piły spalinowej tnącej
drewno. Potem przerwa, drugi konar - i następne.
Dopiero po półgodzinie zobaczyla w świetle latarek
nosze. Mężczyźli biegli z nimi w stronę samochodu.
- To tylko ćwiczenia - orzekł sąsiad, stojacy na
sasiednim balkonie.
Wcześniej nie zdawała sobie sprawy, że ktoś jest tuż
obok. Pokiwała niepewnie głową. W ciemnościach nie
było tego widać.
. - Czy to prawda? Oby tak było! - pomyślała z
nadzieją.
Po pólgodzinie
Poza tym fajnie się czytało. Pozdrawiam z plusem i
zapraszam do dokończenia mojej bajki:)))
Bardzo dobra, plastyczna proza.. Pozdrawiam i dziękuję
:)
Emocjonalna opowieść o tragicznym wydarzeniu .
Pozdrawiam ciepło ;-)
Poruszający przekaz,
piękno i okrucieństwo natury,
pozdrawiam serdecznie:)
Dobra proza, choć podczas takiej pogody, kiedy
istnieje duże ryzyko prawdziwego wezwania nie
organizuje się ćwiczeń.
Obrazowa proza, pełna napięcia,
tragiczne zdarzenie z dzieciństwa z pewnością odbiły
się wielką traumą dla peelki, nie mówiąc o tęsknocie
za ojcem, którego tak szybko straciła.
Pozdrawiam serdecznie, z dużym podobaniem dla
przekazu, Szadunko.
Opis trzymający w napięciu.
Pozdrawiam z podobaniem.
Trauma wieczna.
Głos mój i szacun jest twój!
Ciekawa opowieść. Traumatyczne przeżycia w
dzieciństwie budzą lęki,
które towarzyszy nam w dorosłym życiu.
Miłej niedzieli szadunko:)