Widzę codziennie...
Białe od śniegu jodły-
jak panny w tiulowych sukienkach
Nisko wyciągają ku ziemi swoje ramiona
Mglistym okryte welonem
srebrne graby, olsze i buki
chmur kłębiaste rozdzierają zasłony
Na szczycie,
gdzie najskrytsze słychać myśli
trzy krzyże pokornie ku niebu patrzące
błagają Boga by ludzkie grzechy
zapomniał
Gdzieś w dole zostały krętych dróg
tasiemki
Zbawiciela ręką
misternie w kilim domów i pól utkane
Nad nimi wysoko w krajobraz wetknięte
stalowe w słońcu błyszczą wiatraki
czekając cierpliwie na wiatr,
co życie w nie wtłoczy
Komentarze (20)
dobry wiersz :)Pozdrawiam serdecznie:))
Za oknem niestety nie mam takich widoków, ale
codziennie w drodze do i z pracy :)
Piękna panorama za oknem (chyba) :))
Ładny wiersz:)
Ładnie to ujęłaś:) Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)