Wieczorna zaduma
Zmierzch.
Jest godzina 18,30.
Siedzę przy oknie
i myślę ;
Ileż wydarzeń
dzisiejszy dzień zmieścił?
Ile radości, ile rozpaczy,
kłamstwa, obłudy,
miłości wypaczeń?
Ile uśmiechów, ostatnich oddechów.
Ile wiedzy do głowy dziś wpadło,
a ile pomysłów wypadło.
Gdzieś się schowały koty z podwórka.
Sąsiad znów woła;
gdzie moja córka?!
Ciągle mu znika to małe ladaco.
Szybko ją chłopcy wypaczą.
Staruszek wali laską w podłogę.
Już dłużej tego wytrzymać nie mogę!
Iluż staruszków takich na świecie?
Mnóstwo, świat się starzeje,
dobrze o tym wiecie.
Znów troska moje pokryła lico.
Czy młodzi z powyższym faktem się
liczą?
Karetka wyje, serce zadrżało,
za oknem ciemno, światła za mało.
Lecz co tam kochani,
jesteście w necie!
Zawsze tu kogoś miłego znajdziecie.
Więc uśmiech, buźka
i do widzenia!
do następnego myśli podzielenia.
Pa, to ja, Wasza Ewa :)))))) ===
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.