Wiers szatanistyczny
Romanowi K.
Twa potęga lordzie ciemności
Spowija me skarpety lezące w brudach do
prania
Niegodne twej masakrującej siły
Zginą w holokauście bębna pralki
Czarno, czarno i krwawo
Odbija mi się o szatanie
Ta lukrecjowa lizawka
Którą w niecnym przypływie Abramelusa
Wyrwałem małemu dziewczęciu
Dlaczego o diabolusie karzesz tak srogo
swego sługę?
Czyż nie chodziłem w koszulce z
nieczytelnym napisem
Szatańskiego zespołu muzycznego?
Och na koniec daj posmakować
Tego splugawionego owocowego dropsa z ust
twoich
Niech i ja poczuje jego smak
Namaść mnie o przenajsroższy
Swym paznokciem od lewej stopy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.