* * *
Siedzę... a moje myśli stoją...
mętnieją, jak woda w sadzawce...
Czuję... tylko czuję... spokój.
Domek biały w oku cyklonu.
Nieświadomy... dryfuję. Umysł...
w próżni zawieszony.
Piskle... wypadło z gniazda.
Już nie polecę na własnych skrzydłach.
Chmury za ciężkie, za lekkie,
Metaliczny, szary posmak...
Cisza... ale burza nie nadejdzie.
Ciało umarło, duch w niebyt strącony.
Niech tak będzie.
Niech się stanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.