Wiersz pięćset osiemdziesiąty...
Nadzei to sprawka
że ludzie się uśmiechają
nienawiści to wina
że nam brak miłości.
Kiedy przyjdzie czas odnowy
by odnowić to co stare
nową drogą pójdę z życiem
wszystkie stare dobre czasy
zabiore ze sobą żebym
miał o czym pamiętać.
Najpierw los namiesza
potem los zaskoczy
a my dalej nie wiemy
jak wytłumaczyć te
dziwne dary losu.
Kończą się pomysły
kończy się zdrowie
kończy się miłość
a życie robi niespodzianke
i jakoś się skończyć nie może
bo gdyby się skończyło
dla kogo byłby raj.
Komentarze (2)
no właśnie- dla kogo byłby raj?
Pięknie. Nie wiemy co nam los przyniesie, czy radość,
czy smutek.Nie wiemy też, jak to odbierzemy.
Pozdrawiam serdecznie.