Więzienie
W powietrzu unosi się zapach wilgoci.
Pod kamienną ścianą
Leżą gnijące szczątki ludzkich ciał.
Tutaj światło niedociera.
Jest tylko jedno,
Jedyne okienko, przez które
Wpada ognista poświata
I duszący zapach siarki.
Nie dane jest mi ujrzec blask słońca,
Błękit nieba, zieleń pachnących traw...
Odcięta od świata
Pozostanę tu na wieki,
W tym więzieniu dusz.
Przybita do ściany,
Ciężkie kajdany ciasno oplatają
nadgarstki,
Stopy nie dotykają podłoża.
Z rozciętej skroni spływa
Gęstą posoką krew.
Łzy już dawno przestały kapac z oblicza,
Pozostał po nich tylko słony smak.
Tak będę trwac,
W kaźni okrutnej.
Będą spadac na mnie
Ciosy czarciego bicza.
Rany są głębokie,
Palą żywym ogniem
I wiem, że nie zabliźnią się nigdy.
Tak będę trwac,
W tej kaźni okrutnej,
W mym więzieniu,
Aż po apokalipsy dzień.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.