wiosenny senny spacer
Tknęło oboje
W chwili tej samej
Chęcią nagłą
Między gałęziami drzew
Zapragnęli oddechu
Zapachu soczystej kwitnącej w sadzie
wiśni
Polnych dróg
Kwiatów polnych
Maków i chabrów
Podążali beztrosko
Drogą pełną lasów ,pastwisk , łąk i wąwozów
Tylko słońce , dmuchawce i stare drewniane
płoty
Wiedziały że idą w swoją stronę
W połowie drogi się spotkają z naręczem
kwiatów myśląc tylko o sobie
Wyliczając powrotną drogę płatkami
kwiatów
Kocha..
Nie kocha…
W oddali swoje postacie zauważyć mają
I tak przypadek chciał że w chwili gdy
dłonie dotykały sianokosy
Koniuszki palców
Wędrowały po morzu dzikich traw
Pachniały jaskry
Kaczeńce oczy żółciły
Cykady słuch ogłuszyły
Na skraju lasu pojawiła się postać
Wymarzona
Dwa bukiety złączyły się w jeden
Obok dłoni w warkocz splecionych
Ciepłe powietrze zamruczało
Wiatr oplątał włosami jego ciało
Ona chcąc popatrzeć mu w oczy
Swoje otworzyć musiała
Śmiech drzew usłyszała
Obudził ją ze snu
Dziewczyna na snopku siana leżała
I tylko szybie obłoki
Zachód słońca
Kosz pełen jeżyn i jagód powiedział że to
był piękny sen
Prędko drogę odnalazła
Bo płatki kwiatów wskazywały drogę
powrotną
Tą ze snu…..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.