Wizja
Zielone na siłę,
obrzydliwie miłe.
Wracające co noc,
jak ciepły koc
tulący na wpół zmarłe ciało.
I Znowu łzy...
Dziękczynne.
Proszące.
I wreszcie kojące.
Tak łzy jak i dusza.
Dziś nikogo to nie rusza.
Lecz kiedy zobaczą mą twarz z porcelany,
piękną trumienkę i krzyż wydziergany
przybędzie mój Anioł,
zagoi rany.
I nic już do szczęścia potrzebne nie
będzie
prócz wybaczenia mi grzechów niechcianych.
autor
ahaa
Dodano: 2008-04-16 17:14:24
Ten wiersz przeczytano 431 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
No tak. Na złość babci odmrożę sobie uszy. Zobaczą
moją twarz z porcelany i niech mają za swoje. Niech
żałują i rozpaczają. Może nawet- będą? Tylko, że żal
trwa dni, tygodnie. Czasami nawet odezwie się po
latach. A życie? Ot, wymienił stryjek siekierkę na
kijek...