Wniebozanurzenie (z tomu...
jedna taka chwila
wspólnie z koniem na koniu
zapatrzenie za rzekę w rzekę
donikąd
stanie się częścią
smutno radosne
słodko gorzkie
wola jeźdźca zanikła
wola konia się stopiła z jego
wolą stopienia
koń westchnął
taka chwila kiedy puszczyk
piórko muśnie
zmierzchania pora
wniebozanurzenia
https://youtu.be/sC5fxMZF7Ck
autor
Belamonte
Dodano: 2022-09-09 08:27:23
Ten wiersz przeczytano 2013 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (10)
Pozostało już dla wielu tylko
wniebozanurzenie, a ono jest coraz bliżej i bliżej.
Wielkie zamyślenie, jak patrzenie na konia i przez
konia to jak symbiotyczne wchodzenie w przestrzeń.
Od lat jeżdżę konno, więc ten wiersz mocno czuję
dosłownie i w przenośni :) Twoja poezja wymaga
głębokiego zanurzenia, już niedługo będę mogła sobie
na nie pozwolić i skomentować poprzednie wiersze.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie :)
Oj, dawno u Ciebie nie byłem... Tzn dawno nigdzie nie
byłem, no czasami na tej atomowej ścieżce ;-) ;-)
Podoba mi się szalenie to wniebozanurzenie, chociaż ja
chyba częściej ostatnio doświadczam wniebozaBurzenia
;-)
Konie też lubię, chociaż nie jeżdżę... No właśnie,
taka prawdziwa korelacja, spójnia z przyrodą
(prawdziwa - mam na myśli taką, która nie polega na
braniu/dawaniu, tylko tak, po prostu, jesteśmy...) to
już chyba rzadkość... Ale jest u Ciebie, jak muśnięcie
tego puszczykowego piórka...
Pozdrowionka serdeczne :)
Zaciekawił mnie Twój wiersz.
Pozdrawiam
no nie wiem, konie są niebezpieczne , lubię je,
zbliżałem się do nich, teraz trochę oddaliłem ale coż,
trza chodzić do pracy, tym bardziej że chodzi się w
pracy, a kon może sprawić że nie chodzi się zbyt żwawo
jeśli w ogóle. Wiersz jest z życia wzięty jak mało
które moje. One wyczuwają jeźdźca, jego nerwowość,
jego zdecydowanie albo miękkość, przejmują ładzę jak
mogą, boją się, myślę że niektóre konie lubią
niektórych ludzi, wtedy się stapiają z nimi. Na
moment, momenty. Mało już dzikich koni, człowiek to
dostarczyciel pożywienia a czasem wpada na dziwaczne
pomysły, zaprzęga, siodła. Już zanika to obcowanie,
ale oby nie, bo to fajne chwile, mam nadzieję że dla
obojga. Jak kiedyś konie nauczą się mówić to może się
na ten temat wypowiedzą?
Ciekawy wiersz, metaforyczny,
raczej nie o koniu...
A konie bardzo lubię, nawiasem mówiąc, z pewnością są
lepsze, niż ludzie i mniej złośliwe,
pegazy też, a niebo, nie dla każdego, to pewne, mnie
ono raczej nie grozi, tym bardziej, że nie bardzo w
nie wierzę.
Pozdrawiam.
Wiersz zatrzymał...
Piękne to wniebozanurzenie (ale ciekawe co koń myśli o
jeźdźcu?)
Z podobaniem wiersza,
pozdrawiam serdecznie:)