Wojsko
Idziemy na ćwiczenia, ćwiczyć się w
strzelaniu
żeby czuć się pewnie, jak na polowaniu.
Żelaziwo hop na plecki ( taką komendę
dali)
każdy wziął swój karabin...
pomaszerowali
Droga na strzelnicę gładko nam
przebiegła
jedna Markietanka w krzaki gdzieś nam
zbiegła,
kto by się przejmował jedną Markietanką
skoro na strzelnicy czeka nas ........
Koniec przyjemności: czas zacząć
strzelanie
kto trafi do tarczy, urlop dostanie.
I wtedy się okazało, ze sierota jeden
mały
zamiast karabinu wziął: łuk i strzały
Jak ćwiczenia to ćwiczenia, każdy gdzieś
celuje
żołnierz ćwiczy się w strzelaniu, morale
zwyżkuje,
no i ten zasrany Robin, zamiast strzelać z
łuku w worek...
postrzelił mnie w pośladek... pieprzony
Amorek
Do szpitala na sygnale pędzi pogotowie
krew się leje ? tajemnica... nikt z nas nic
nie powie.
Lecz pan doktor dociekliwy (szykując
posłanie)
co ta strzała robi w d.... zamiast być w
kołczanie
To nie strzała, to igła, dukać ktoś
próbuje...
lecz pana doktora oszukać jest trudno.
On to pewnie krawiec? - d... to
poduszka
w którą wbija sobie igły i inne cacuszka
Komentarze (7)
Taki to dramat, ci,
że tylko boki zrywać:))
Wiersz super, pozdrawiam:))
Dramatycznie i z humorem. Przeczytałam z
przyjemnością. Cieplutko pozdrawiam
Prześmieszne, przedowcipne,przecudne! Jestem
zauroczona taką poezją i Autora bardzo cieplutko
pozdrawiam!
Wojskowe przygody. Któż ich nie zna, chyba ten co w
wojsku nie był.
Pozdrawiam Karl
tutaj widzę jakiś romans- markietanka i amor ite
strzały co czasami błądzą:-)
pozdrawiam.
oj, to faktycznie bardzo dramatyczna przygoda ;-)
:))Dramatycznie:)Pozdrawiam.