Wolnawniewoli
Uwięziony w czasie walczę z myślami,
Jej zimne dłonie na ciepłym sercu mym,
Co za uczucie rośnie między nami,
Całuję Ją choć wiem, jestem niczym dym.
Otulę, ogrzeję, odejdę w zapomnienie,
Parzy mnie ogień co płonie w Jej duszy,
Jak długo można więzić żywe płomienie,
Lecz poddaję się temu, nadstawiam uszy.
Wreszcie słyszę Jej głos, ostatnie
słowa,
Na zawsze ślad po Niej zostanie,
Pozwolę niech odejdzie, zacznie od nowa,
To właśnie było prawdziwe kochanie.
Kolejnych znów szuka ramion zniewolenia,
Domek z kart na wietrze składa,
Lecz czy znajdzie kiedyś stan ukojenia,
Czysta i niewinna jak ludzka zdrada.
Wiersz dedykowany mojej przyjaciółce, która nie może odnaleźć tego co wypełni jej serce żarem, nasyci ogień płonący w jej duszy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.