współrzędne miłości
syn młynarza
swatów przysłał w niedzielę popołudniu
w listopadową szarugę
młyn
stał na skarpie pod lipami
z wielkim nasiębiernym kołem
porośnięty mchem
spróchniałe deski
zapach tajemniczości
usypiał
rozmowa z rodzicami
śruta oddzieliła
nim się zboże przemieliło
w ślubnej sukni pięknie było
korale zapętliłam
przed ołtarzem
błogosławieństwo
najpierw obiad nastroje
później będę zakochana
miłość
rosła
kępy bambusa
kłącza odcinane
skrzyżowanie
rzeki
drogi
do dużego miasta
bm
Pędy bambusa rosną z niesamowitą szybkością (niektóre gatunki – od 40 do 90 cm na dobę) nastroje-gwarowe.. przygotować
Komentarze (24)
a mnie jakoś nie za bardzo...
tym razem
Jakoś tak sucho, bez żadnych emocji, bez tego czegoś,
co by zatrzymało.
pozdrawiam
inna odsłona miłości, intrygująco,,pozdrawiam :)
Dziękuję za miłe komentarze.Mms cieszę się, że
intrygują..:)Pozdrawiam
Bardzo ładny tekst, jak pisze Stella-Jagoda,
nietuzinkowy
Pozdrawiam :)
Witaj burass - Kolejny Twój wiersz mnie intryguje -
zakończenie wskazuje, że miłość gdy już j e s t to się
ją ślubuje :Pozdrawiam serdecznie
Barwny obraz swatów i środowiska życia w młynie.
Osobliwy klimat tajemniczości zmusza do refleksji ...
;-)
Pozdrawiam wiosennie ... ;-)
Nietuzinkowo, podoba sie:)
Dobry
jak zawsze bardzo ciekawe pozdrawiam