WSTECZ
Juz slonce przybiera barwy snu,
przymyka zmeczone powieki
i cicho wzdycha do macierzanek.
A one odprowadzaja upojna wonia
swych mglistych cial,
to slonce w malinowej poscieli.
A ja, patrzac na te gre barw i cieni
czuje, ze zbliza sie czas tesknoty.
Kiedy to chlod przeszyje cialo,
a nadzieja na lepsze jutro
otrze z twarzy resztki lez.
Kiedys sen spelni sie.
A teraz zapach roz
unosi sie w pokoju
i przywoluje z pamieci
obrazy sprzed lat.
Stary film skrzy sie
goniac chwile za chwila.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.