Wszystkie wielkie barwy
już były.
Zbieram deszcz i lepką wilgoć
zapomnienia.
Pośród
tematów do zadumy
chronię siebie, mentalną tarczą.
Wyobraźni
nikt dziś nie przeszkadza wędrować.
Samotnie, przez mokre kordony.
Listki,
kształty, wąwozy gęsiej skórki
znikają w nicości spotniałej epidermy.
Nadszarpnięte
powietrze próbuje uwolnić
kawałek błękitu, ziemia pije łapczywie.
© 20.07.2016
autor
Ossa77
Dodano: 2018-03-20 17:52:16
Ten wiersz przeczytano 913 razy
Oddanych głosów: 14
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
Podobają mi się te myśli wyrwane z kontekstu
życia...pozdrawiam serdecznie
podoba mi się