Wulkan
Wściekłość uśpiona
w łzy przemieniona.
Parzące łzy czerwone,
przez lata tłumione,
dziś z całą mocą wyrzucone,
nikt ich nie zatrzyma,
zniszczą wszystko na swej drodze,
za ból im wyrządzony
zamszą się srodze.
Lecz cóż się stało z ich żarem?
Wolnością ucieszone,
gorąc swój straciły
i się uspokoiły.
Łzy parzące, łzy czerwone,
czernią okryte,
znów skryte gorąco
pod spokoju chłodem serca,
cierpliwego na tyle
by wybuch swój wstrzymywać
i czekać na ostatnią chwile.
Komentarze (2)
Przypomina trochę litanię.
Łzy zawsze przynoszą jakieś zmiany. Chyba. Chyba, że
ktoś jest płaczką...to wtedy nic się nie zmienia mz
Pozdrawiam
A ja piję wino z moją dziewczyną.