Wybaw mnie
Jak dwie połowy
Wybaw mnie, wyprowadź z cienia
Obudź, powołaj do istnienia
Nazwij jak chcesz bo dziś kochany to -Ja-
jeszcze nie mam imienia
Ja - kobieta
Zatrzymaj mnie bo z wiatrem życia biegnę
jak szalona
I porwana sprawami bez znaczenia płonę
Płonę tysiącem barw Jednego Płomienia
Jak kometa płomienna
Odszukaj mnie nim spłonę dla ciebie
bezimienna
Znajdź sobie tą jedną jedyną pośród innych
miliona
A potem....
Na połoniny moje Ty wejdź jesienne
W buczynowe gaje i sady wiosenne
Na nieba wstąp ciemne tam gdzie gwiazdy
wszystkie krążą wokół tej jednej
niezmiennej
Na wrzosowiska wypłyń senne
Na wskroś burzowych chmur jak błyskawica
jasna
Po dolinach szukaj Ty mnie i gór
warstwicach
Po wioskach cichych i w miasta szumnych
ulicach
W wodach gdzie Ja wciąż dla ciebie świecę
odbitym promieniem księżyca
Na polach gdzie pod gruszą trawy się twoim
oddechem poruszą
Po ugorach gdzie mlecze złociste - dobry
wiatr do snu kołysze
Po ścierniskach tam gdzie sierpień dumnie
kroczy
Po równinach
Pośród podniebnych górskich zboczy
Tam gdzie echo twojego wołania usłyszę
Tam gdzie topole strzeliste i olchy smutne
Tam gdzie osiki drżące
Gdzie wierzby płaczące
W każdym głogu kwiatku
W róży płatku
W czterolistnej koniczynie
W jarzębinie
Szukaj Ty mnie bo ja trwam dziś już tylko
dla twego istnienia
Na głos twego imienia
To pojawiam się
To gasnę gdzieś w smudze światłocienia
Wyśpiewaj sobie
Zostań mego życia tłem
Weź co Ja niosę tobie
A potem...
Abym mogła cię kochać jak szalona
Zostań przy mnie pośród wszystkich innych
miliona
Dla KŻ
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.