Wykuta z niepewności
zamknięta w niepewności godzinie
czekając próbuję nie zwariować
wybijam rytm niecierpliwych westchnień
odpowiada mi ciszy wymowa
obchodzę krokami swoje lęki
wypatrując śladów przeznaczenia
pytaniami drążę korytarze
czas jest twardy, odpowiedzi nie ma
przedłużona lekcja cierpliwości
w nieskończoność ciągnie się i wlecze
gdy teorię już opanowałam
to w praktyce robię błąd za błędem
cała czuję, że nie jestem sobą
rozdrażnienie sięga już zenitu
poczuć ulgę moim jest marzeniem
żal, że ze stali Bóg mnie nie wykuł
wiersz dodany 12.08.2008
Komentarze (24)
ładny wiersz...też tak czasem myślę, szukam, mam
żal...ale chyba gdybyśmy byli ze stali nie
potrafilibyśmy tak pięknie odczuwać :)
Lubię czytać Twoje wiersze,odnajdywać w nich cząstkę
siebie i w konkluzji stwierdzić, tak do końca ...nie
wiem i całe szczęście,że mogę się tylko domyślać.
Piekny i prawdziwy wiersz, choć pełen bólu
Prześlicznie ułożony wiersz sylaby dźwięczą sensem i
muzyką dobrego wiersza Wyrazy uznania
czasami to my chyba jesteśmy ze stali-życie wymusza to
na nas--wiersz jakże mądry -przeczytałam z
przyjemnością
To przeuroczy wiersz... W pełni oddany klimat
wiersza... Ktoś tu o śmiechu mówił? To znaczy, ze nic
z tego wiersza nie zrozumiał.
mądry wiersz, mnie raczej nie do śmiechu...końcówka
znakomita...my kobiety pomimo wszystko jesteśmy wykute
ze stali...brawo autorka...
bardzo ładny mądry...i roche smiechowy..naj bardziej
podoba mi się koniec...
ano uczy nas życie pokory i cierpliwości... do samego
końca...