Wyłączam się (wersja podrasowana)
Rozmowy brzdęk, jak szkło o szkło.
Jestem tym szkłem poszczerbionym,
co uległo na skutek konfrontacji. Puste
do połowy lub połowicznie pełne pustki,
do wyboru Salomonie. Mój stary kumplu.
Polej coś. Proszę. Nie narzekaj.
Pomiędzy sekundami, choć trwa to
wieczność,
zakładam, że prawo ma dwie strony.
Odrębne.
Lewo jest zawsze jedno.
Jeszcze nie pada, ale skóra cierpnie
od szpileczek kropel.
Wkuwają srebrne światło w ciemność.
Niektóre rzeczy dzieją się.
(Jeśli milczycie, to róbcie to ciszej).
Obce usta zamykają przestrzenie.
Mam to wrażenie, niemal cyklicznie,
(można je nazwać tylko po francusku).
Włączam wizję i fonię.
Jestem świadkiem zdarzenia.
Państwo X wypowiada państwu Y wojnę.
Terrorysta na plaży obcina głowę.
Czasy są brutalne, czasy są
bezwyjściowe.
Stoję przed sobą, wyjściowy i modny.
Wyłączam się z tego świata.
Zamykam oczy (brak wizji).
Zatykam uszy (brak fonii).
Zaczęło padać. Deszcz.
Widzę i słyszę go wyraźniej
niż kiedykolwiek.
Spływa po mnie.
Dojrzewam. Jestem gotowy
do spadania.
Komentarze (3)
Ciekawy wiersz. Czlowiek i wydarzenia obok niego.
Zastanawia mnie ostatnia zwrotka: "jestem gotowy do
spadania". Zajrzę jeszcze do Ciebie:)
nawet dobre
wiesz... do tego wrócę jutro,
bo juz nie myslę jak nalezy:))