Wypalanie
Powiedz mi proszę, gdy nieczuły się
stanę
Mam dobrą wymówkę, że służba mnie
niszczy
Zrozum, gdy dziecka z przedszkola nie
odebrałem
I wybacz, że znów kwiaty nie przyszly
Staram się często oczy przemywać, chcąc
wypłukać to co widziały.
Biję się w serce, by je otrzepać
Z emocji i łez, co nakapały.
Szklankę przechylam, żeby zapomnieć
A jest ich dużo, tych wszystkich
wspomnień.
Cudowna z Ciebie kobieta. Wierzę, że dasz
radę.
Ja zrzucę to wszystko, zamknę w metalowej
szafie.
W biegu czekam na te dni, aby Cię
przytulić
Powoli, byśmy jak kiedyś się czuli.
Ten świat był nasz, a gdy tego chcieliśmy
to przestawał istnieć.
Czuliśmy go, jak na gałęzi dwa liście.
Teraz w pędzie chwytamy chwile
Złapmy i dużo, nie liczmy ile.
Komentarze (18)
Piękny wiersz, czuje się w nim emocje peela...
Super :) pozdrawiam
Szklaneczka łez piwnych,
nie odmówię przenigdy.
Pozdrawiam Zantes.