Wyrzutek w Kosmos
Codziennie wyrzucam Cię z myśli,
zaprzeczam istnieniu w nadziei,
że miniesz wraz z porą deszczową
lub z zimnym powiewem jesieni.
Lecz w zimie odmrażam me zmysły
by spotkać w lodowej przestrzeni
iskierkę błyszczącą wspomnieniem
i w śniegu pogrążam otchłani.
Zachowam ten obraz nietrwały,
w pamięci utkany świadomie,
niech żyje swym życiem pozornym,
by kiedyś przypomnieć mu o mnie.
Gdy znikniesz w codziennym mozole,
w trywialnych problemach mnożony,
powrócę z przeszłosci do Ciebie,
jak obraz w jaskinię wtopiony.
Ukażę swą duszę oddaną
i ześlę energię umysłu,
w Twą aurę w odbiciu ukrytą,
jak obiekt niechcący poklasku.
Gdy jednak nie będziesz gotowy,
na miłość odważną bez granic,
zostawię Cię innym wampirom,
byś żywił je sobą, lecz za nic.
I poznam tajemne zaklęcia,
nie widząc tu miejsca bez Ciebie
odnajdę w niebiesiech Książęcia,
nadzieję odzyskam dla siebie.
spragniona...
Komentarze (2)
super..trafione metafory..płynnośc rymu...pozdrawiam
wouw....az zapiera dech w piersiach!Piekny utwor,pelen
emocji,uczucia,subtelny i perfekcyjny dobor slow-jeden
z lepszych utworow,ktore czytalam.
Pozdrawiam