Wyśniony dom
bo chciałabym poczuć się czasem wolna jak ptak...
Prawdziwy dom by kiedyś mieć chciała,
Bo od czterech lat uczucia
„domu” nie doznała.
Zawsze ją źle traktowali.
Wcale jej nie kochali..
Szczęście, na które pracowała ich nie
obchodziło,
A to jak zniszczyli jej życie ją dobiło.
Marzyła, by ktoś na nią prawdziwie
czekał,
Rozmawiał z nią, nie narzekał.
Chwalił za osiągnięcia
Wspierał, gdy byłyby jakieś
niedociągnięcia.
Chciałaby być przez nich kochaną
Jako tą dobrą – rozpoznawaną.
Ale według nich z nią są same problemy
I że „my do niej nie
pasujemy”
Była szczęśliwa z kimś kogo pokochała
Ale przez nich z miłością zerwała.
Niewinna dziewczyna o wszystko co złe była
oskarżana,
Przez nikogo nigdy nie została
zrozumiana.
Zamiast dać jej wsparcie i uczucie
miłości,
To oni ją traktowali tak, że już nawet nie
chciała litości.
Kawałek po kawałku ją niszczyli,
Nigdy razem z nią za jej marzeniami nie
gonili.
Przyjaciół, którzy ją kochali mnóstwo
miała,
Każdego z nich bardzo mocno kochała.
Ale pomału się w sobie zamknęła
I rozbitym statkiem po morzu w myślach
płynęła.
Nie myślała, że życie tak jej da w kość,
Nie raz już mówiła: Dość…
Zaczęła ludzi unikać, zaczęła się bać,
Z czasem przestała się już śmiać.
Bardzo ją zmieniła w domu sytuacja,
A na stole była ciągle niedojedzona
kolacja…
Psychicznie zaczęła się marnować,
Aż nawet przestała przyjaciół szanować.
Po kolei wszyscy się od niej odwrócili,
A z nią ciągle się kłócili.
Ale zawsze przy niej była jedna osoba,
Nie przeszkadzało jej czy to już godzina,
czy doba.
Nie zostawiła jej nigdy w potrzebie,
Podniesie ją, gdy będzie na glebie.
Że może na nią liczyć- taką jej świadomość
daje,
I zawsze przy niej zostaje.
Gdyby wszystko takie proste było,
Życie by ją całkiem uszczęśliwiło.
Ale widocznie na taki los ją skarano,
Bo nigdy prawdziwie jej nie
kochano…
...od problemów, których nigdy nie jest mi brak :(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.