Wyszła, dotąd nie wróciła......
Wyszła w tamtym roku gdzieś pod czerwca
koniec
W sukienkę z zieleni soczystej ubrana
Na głowie wieniec z lilii a w dłoniach
piwonie
Z ptakami do wtóru śpiewała od rana...
Może nam umknęło, gdy odeszła, przecież
W zapomnienie poszła, bo już w pełnym
słońcu
Nie o niej mówiono, lecz tylko o lecie
Mogło ją obrazić zaniedbanie w końcu...
Niech wróci, dziś wiemy - brak nam jej
urody
Jeśli zna ktoś miejsce, gdzie teraz
przebywa
Niech wskaże, dostanie on cenne nagrody
Zieleń liści, woń kwiatów i świeże
warzywa
Dostanie od przechodniów uśmiechy
radosne
Ranki w rosie i noce upojne majowe
Dni dłuższe... Szukajcie, odnajdźcie więc
wiosnę
Ja znalazcy chętnie dam serca połowę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.