Wzajemna śmierć

DLA PATRYKA, KTÓREGO POKOCHAŁAM... LECZ ON NIE DAJE MI SZANSY NA ROZWIJANIE SWEJ MIŁOŚCI...

Tego wieczora byłam sama tu.
Siedziałam patrząc się w tłum.
Który chodził chodnikami.
Był zaganiany.
Jedni czegoś szukali.
Drudzy na spotkanie pędzili.
Drudzy osamotnieni.
Chodzili sami... .
W oku ich łza...
A ja się patrzałam...
Też płakałam.
Muzyka leciała...
A ja....
Łzy wycierać przestałam...
Wzięłam nóż. do ręki.
Przyłożyłam na mocno widoczną żyłę.
Prysła krew...
To mi się nie śniło..
Leciała mocno.
Potem ciurkiem.
Chciałam wziąć jeszcze tabletki.
Lecz nie miałam siły.
Blada byłam.
Zemdlałam.
Obudziłam się...
W Twoich ramionach.
Uśmiech lśnił niczym słońce.
Chciałam by tak zostało.
Jednak Twoje ciało.
Sztywne się stało.
Co się okazało...
Umarłeś...
Trzymając mnie.
W swoich ramionach...
Otulałeś mnie.
Nie wierzyłam.
Na stole obok, jednak zobaczyłam.
Tabletki rozsypane,
Nóż zapaćkany.
Zrobiłeś to co ja...
Dlaczego mój kochany?
Przecież kochałam ja Ciebie.
Ty mnie tylko lubiłeś.
Jednak karteczkę zostawiłeś.
Napisałeś słowa miłe na niej.
Wiele dla mnie znaczące...
Skoro mnie pokochałeś,
Dlaczego tak to skończyłeś?
Ja przeżyłam.
Lecz już nie mam po co żyć
Skoro Ciebie niema...
Żegnaj !
Idę też.
Wzięłam, pocięłam się.
Ponownie....
Na karteczce dopisałam.
JA CIEBIE TEŻ.
Przytuliłam się do Ciebie.
Umarłam.
Umarliśmy razem MY.

autor

Małgotka

Dodano: 2005-03-19 12:35:59

Ten wiersz przeczytano 504 razy

Oddanych głosów: 13

Rodzaj Nieregularny Klimat Smutny Tematyka Miłość

Aby zagłosować zaloguj się w serwisie