XXXXXXXXXXXXX
Strach mnie nigdy nie mobilizował,
Strach przed samotnością...
Nigdy nie pchał w czyjeś ramiona.
Byłam sama.
Ponieważ nie doceniano mojej miłości.
Ponieważ potraktowano jak marionetkę, która
bawi gości...
Byłam sama.
Bolało.
Moje serce za bardzo kochało...
Ale mnie kochać...nie umiano..
Byłam znowu sama.
Bolało.
Zamknęłam się w szklanej pozytywce,
Pełnej żalu i nienawiści..
Postanowiłam zaprzyjaźnić się z
samotnością.
Odrzucałam..
Wasze uśmiechy....
Spojrzenia zalotne...
Wasze komplementy ..
Wszystko zostawiłam za oknem.
Lecz nagle zjawił się jak...pustynny
deszcz....
Promyk słońca w pewien pochmurny
dzień...
Byłam nadal sama.
Jednak dobroć,jaką ten Anioł mnie
obdarował....
Dobroć ta odebrała mi na zawsze
słowa....
I wyrzuciła klucz...
Boję się jeszcze troszkę...ale mniej
już...
Już się otwieram,
Już śmieją się moje oczy,
Świecą
Błyszczą
I mienią...w oceanie nocy.
Już nie jestem sama.....
dLa Ciebie....:)....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.