Za granatowym szkłem
Za granatowym szkłem
Źrenic
Zmatowiałych, martwych
Coś jednak oddycha, żyje
Tej jednej rzeczy się trzymam
Kurczowo
Jak tonący brzytwy się jej chwytam
Coś pamiętam
Mgliste wspomnienie
Chcę sobie przypomnieć
Ale nie daję rady
To jakby fantazja, ale w sobie ma
Coś takiego, co każe wierzyć
Widzę szary błękit, delikatny blask
Widzę czerwień koralu w kształcie...
Cóż to być może
Nie mogę sobie przypomnieć...
Tak, widzę teraz wyraźnie
Oczy, w które tak często spoglądałem
Usta, na których składałem pocałunki
Tak namiętne
Ale co dalej ...?
I znów widzę
Tę samą twarz ze snu
Czy ja śnię, czy to jawa ?
Nie wiem, nie pamiętam...
Tak, tak, widzę to znów
Znajoma scena, dwoje ludzi
Te same oczy i usta
To Ty
A ten drugi...znam go jakby
Ma coś, co i ja miałem
Całuje Cię tak jak ja
Jak ja patrzy Ci w oczy
Robi to, co ja zawsze robiłem
Ale to nie mogę być ja
Bo ja zostałem tam
Za granatowym szkłem...
Tobie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.