Za oceanem
Chicago. Hanover Park. Dzisiaj.
Właśnie dzisiaj, w piątek (nie
trzynastego),
przyjeżdża Marcin.
Zabierze mnie dalej, na południe.
Tam jeszcze nie byłam.
Ciekawe jak mieszka mój syn.
Jakie to miasto, to Cincinnati.
Sobota rano.
Ruszamy.
Przed nami sześć godzin.
Podziwiam indiańskie lato,
autostrady; zjeżdżamy z jednej w drugą,
samochód płynie
zadowolony z towarzystwa na trasie.
Nagle, wiatraki.
Nie te, z którymi walczył Don Kichot z
Manczy.
Wplecione w równinny krajobraz
maszerują skrzydłami wietrznych
elektrowni,
jak szwadrony, w zwartym szyku,
dziesięć mil przez stan Indiana .
Dalej, dalej, dalej…
Teraz w górę i w dół,
nad autostradą napis -
"Welcome to Ohio"[łelkam tu Ohajo].
Odkrywam piękno tej krainy.
W powitalnym ukłonie,
na stokach poboczy, uśmiechają się
drzewa.
Już Cincinnati.
Uroczy zakątek;
ściana w kolorowym bluszczu
i „honey locust”* ubrany w złote, zielone,
drobne listeczki,
oznajmiają kres naszej podróży.
Metalowe stoliki w barokowym stylu.
Nad nimi skrzydlaste, zielone parasole.
Ażurowe krzesła.
Schody prowadzą w dół do małej
kawiarenki,
a nad nią drewniana weranda.
Marcin otwiera drzwi do mieszkania.
W progu wita nas Kicia.
Świadoma swojego uroku
kładzie się na plecach i kusi
aksamitnym, białym futerkiem
do pomerdania w jej brzuszku.
Tu własnie mieszka mój syn,
tu meta mojej podróży.
*Honey locust – gat. drzewa z rodzaju Glediczja
Komentarze (24)
Styl reporterski.. z przyjemnością podążałam Twoim
szlakiem, zakończonym miłym powitaniem :)
zamykam oczy i wędruje twoimi wersami do opisywanych
miejsc
niesamowita podroż
pozdrawiam
powędrowałam z Toba tym pięknym szlakiem Twojej podróż
...już widzę radość powitania :-)
pozdrawiam:-))))
Pozdrawiam cię minawio. Ładnie opisaną pocztówkę z
podróży przysłałaś nam. Bardzo obrazowe opisy
przeplecione z ciepłymi emocjami. Uściski :)
luźno, lakonicznie, jakby od niechcenia... ale mimo to
może się podobać i niepozbawione znamion poetyki ;)
ciekawy opis-pozdrawiam serdecznie
ładna relacja z ładnej podróży:)
Miło mi było być na chwilę tam z Tobą. Piękna
przygoda.
Pozdrawiam :)
Cudowna podróż, ładnie opisujesz i ważne, że syn czeka
na Ciebie minawio. Jestem pod wrażeniem, pozdrawiam
cieplutko-:)
Piękny wiersz, korzystaj i zwiedzaj, i pisz jeszcze.
Pozdrawiam
:)))
Pięknie namalowana wycieczka w wierszu. Dobrze, że
mogłam pobyć tam przez chwilę czytając wiersz.
Pozdrawiam:-)
Oj dziewczyno, zazdroszczę Ci tego. Swego czasu byłem
tam, ale w Arizonie (zamieściłem nawet jakieś wiersze
u siebie). Obudziłaś moje wspomnienia i pragnienia by
tam wrócić "...gdzie cień sahuaro padł na ziemię
słońcem paloną, śpij dalej lekkimsnem moja Arizono"
było minęło. Mój raj utracony. PLUS dla Ciebie.
Dziękuję, Jurku.
Kicia ma trzy imiona I na wszystkie reaguje.
A te wiatraki ciągną się po obu stronach autostrady I
nikomu nie przezszkadza taki krajobraz. W czasie jazdy
jest nawet złudzenie, że zaraz wejdą na drogę:))
Serdecznie pozdrawiam:)
Oj, czuję się jakbym Z tobą tam leciała i zwiedzała.
Ładnie to opisałaś. Pozdrawiam serdecznie