za oknem
matko co w stanie błogosławionym
przysnełąś czekając czasu rozwiązania
gęsich piór białością okryte twe skronie
życie wieczne chronisz w brzemiennym swym
łonie
kalendarz wieczysty odlicza dzień za
dniem
serce twe miarowo bije czas nadziei
czekasz aż nadejdzie radość narodzenia
wtulona w pierzynę pełną zimnej bieli
a gdy już czas przyjdzie i wody odejdą
i biel piór łabędzich uleci z twej
skroni
akuszerka wiosna kolorami tęczy
uniesie to życie w przestworza na dłoni
.
Komentarze (4)
Ładnie napisane...pozdrawiam
Wiersz nieźle poprowadzony może się podobać.
U mnie jeszcze nie biało a Matka Natura zapada tylko w
krótkotrwałe drzemki.
Nieskazitelne przedstawienie tego co dzieje się za
oknem. +