Za późno...
Choć wiem, że do nie wielu to dotrze chłopców-mężczyzn to pomyślcie za nim będzie za późno...
Cóż to była za miłość, wszystko wrzało
wokoło…
I choć tyle się działo, to mało wciąż
czasu…
I szeptów nie dosyt i ramion i ust i
spojrzeń namiętnych
Brakło i już….
Za mało czułości, dotyków za mało… a
jednak z tych braków
Życie powstało…
W ciągłym ukryciu, z dreszczami na plecach,
splecione dłonie,
Ściśnięte usta, musisz już iść dochodzi już
ósma…
Ten letarg, ta cisza, ten nastrój gasnący,
ta miłość tak cicha
Nieistniejąca…
Jeszcze gorące ciała po nocy, zimny lęk
oblewał potem,
On mówił lubię nie chcę cię zranić, a ona
mówiła, że wie o tym
A on nie ma, o co się martwić.
Oboje wiedzieli, że im nie wolno, lecz
rzadno nie chciało
Zatrzymać tej matni…
Tak uwikłani we własne słabości, tonęli
czule w swoich uściskach…
Aż on się dowiedział, że ona jest w ciąży i
tak bajka prysła…
Przecież mam męża, zaczęła płakać, przecież
to wszystko się wyda,
Nie chciałem przepraszam, powtarzał
obłędnie, obiecał jej pomóc
I zająć się dzieckiem…
Lecz mały człowiek jest już na świecie, ona
sama z rozdartym sercem, on jej powiedział,
ja tego nie chcę…
Ja nie dorosłem do bycia ojcem…
Wstyd był silniejszy, ból ją dobijał, nie
mogła patrzeć na jego syna.
Świat staną jej murem i wszystko pod górę,
zero współczucia, zdana na siebie
Cicho płacząc dzwoniła do niego
Usłyszała, że nie ma już numeru takiego,
długo, więc się nie poddawała …
Znalazła go przypadkiem, była już bardzo
zmieniona, a oczy jej przygaszone,
Wołały pomocy, lecz on głuchł na te
krzyki…
Pokazała mu syna, on stał jak wryty, nie
mógł napatrzeć się na to cudo…
Stał długo i patrzył, przytulał całował a
ona płakała…
Zapytał o coś z żalem po cichu, powiedział
przepraszam, długo tak trwali…
Umówili się dnia następnego u niej w
niewielkim mieszkaniu,
Czy przyszedł trochę za późno…?
Czy on za szybko odeszła?
Zobaczył synka, drzwi były otwarte a
słyszał, że mały straszliwe płacze, więc
wszedł
Pochylił się wyjął dziecko z łóżeczka
odwrócił się
Spojrzał na kuchnię… i tuląc chłopca
mocno do siebie
Zbladł i płaczem wybuchnął, z krzykiem na
ustach przepraszał, wołał ją jeszcze do
siebie
Lecz na nic jego błaganie,
Skoczyła z 4 piętra swój skarb
zostawiając…
Teraz, gdy dziecko pyta o mamę…
Dorosły mężczyzna siada i płacze, nie pytaj
mnie SYNU!
Za późno wydoroślałem…
Komentarze (2)
...w życiu trzeba być odpowiedzialnym za to co się
robi, bo później cierpią dzieci które powołaliśmy do
życia......
Wzruszający, przejmujący. Koniec dobitny. DObry temat.