Za siódmą kałużą
Zwykły październik, zimno, mokro,
w szczelinach okien jęczy wiatr.
Bełkoczą rynny. Kasztan pomknął
prosto przed siebie.
Plum! I wpadł.
Ucichły wróble. Pod balkonem,
prawie doszczętnie spłonął klon.
A naprzeciwko rozmydlone
domy, pokryte
gęstą mgłą.
Zwykły październik. Jak co roku,
rdzą kapią drzewa. Dzień za dniem
brnie przez kałuże w święty spokój.
Wkładam kalosze.
Znajdziesz mnie.
Zosiak
autor
Zosiak
Dodano: 2016-10-19 12:45:58
Ten wiersz przeczytano 4049 razy
Oddanych głosów: 100
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (128)
Pieknie :)
niech ubierze te kalosze
a październik lub sobie z pogodą poswawolić
miłego dnia:)
podoba się
:))
wow!
Wando, valerio, Antosiak-u, Mms-ku, Halinko, dziękuję
Wam za poczytanie. Miło :)
Październik zwykły, ze swoją przewrotną pogodą, a
wiersz jakże niezwykły w opisie i ta 7 kałuża, myśli
wzburza w niepododę...pozdrawiam serdecznie
No pewnie ,ze tak.
Niech ubiera kalosze a nich nie przebiera,najwyzej
przemokna adidasy
a co tam....
pozdrawiam Zosiu
:*
serdeczny wiersz, zaprasza na spacery.
Bardzo.
Mistrzowskie obrazowanie.
Znam, Oleńko, znam... ;)
Dobrej nocki.
Za siódmą kałużą?
Zosieńko o tak, tak słonko spacer w tak piękny
październikowy dzień z nim to naprawdę cudowne, co
może spotkać kobietę zakochaną:)
Wiersz jest taki jak lubię i sorry, że mnie poniosło w
pisaniu tego komentarza, ale znasz mnie taka moja
natura ha, ha, ha;)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem:)
Miło, jastrząb. Dziękuję :)