Za zamkniętym oknem
granatowe cienie podłużnych balustrad czasu
kołyszą delikatne szepty
stukot taki nierytmiczny pod granitową
ciszą
gdzie butwieją niedopasowane myśli
poszarpane zbędne słowa
pomykają przez horyzont brudnych szyb
niedomknęłam drzwi
bo palce zostały w grymaśnych igłach
niepokoju
teraz może ich wchodzić większa ilość
Komentarze (5)
Wiersz nietuzinkowy. Wymaga zastanowienia. Podoba mi
się.
W życiu ciągle towarzyszy nam niepokój i niepewność.
Dobrze, jak jest jakaś furtka, w Twoim przypadku-
niedomknięte drzwi. Z czasem się ułoży, stale nie
będzie pod górkę, pozdrawiam.
Czasami warto zostawić niedomknięte drzwi, ale nie
jest to zawsze bezpieczne.
ciekawie operujesz słowem, bardzo plastycznie
poszarpane zbędne słowa..
one budzą , igły niepokoju, poetycznie, piękne
metafory.
ciekawie to napisałaś, potrafisz zachwycić.
Pozdrawiam